piątek, 8 czerwca 2012

Troks

A wczoraj postanowiłam połączyć pożyteczne z przyjemnym, a dokładniej poszłam na nogach do Troksa, w którym mieszka Ola Cz. Droga jest przyjemna, a w sumie najgorszy etap to górka koło Sikorki- po prostu jeszcze nie przyzwyczajona jestem..Ale za to potem przechodzę koło Rabsztyna, który wygląda cudownie, zupełnie inaczej niż jak się koło niego przejeżdża samochodem. Można się zatrzymać, chwilę się przyjrzeć i zobaczy się jego magiczny urok ;) Spędziłam miło czas z Olą na pogaduchach, a do tego wybrałyśmy się na dłuższy spacer po okolicy. W Troksie lasy wyglądają o wiele lepiej niż koło Lgoty, może to też sprawa pogody, która w końcu się poprawiła. Przyjemnie się tak spaceruje w miłym towarzystwie i można w końcu podziwiać ładne widoki- bo pola w Troksie są na prawdę uroczym widokiem. I cieszę się, że po paru dniach lenistwa i nudzenia się -oprócz nauki hiszpańskiego ruszyłam się z domu i trochę znowu pospacerowałam. A jak już mowa o hiszpańskim to jest to cudowny język. Na razie znam podstawy, ale nie wydaję się aż tak trudny, jeśli chodzi o czytanie i wymowę to jest parę zasad i jak się ich człowiek nauczy to spokojnie może przeczytać coś. Gorzej trochę z zapamiętaniem słówek, zawsze jakoś miałam z tym problem, ale akurat w hiszpańskim są słowa, które można uczyć się na podstawie skojarzeń, np. ropa to nic innego jak ubrania :)
I na gramatykę trochę więcej czasu trzeba poświęcić, ale to dopiero moje początku, a i tak jestem bardzo pozytywnie nastawiona. Poza tym jeśli zdołałam się nauczyć francuskiego, który według mnie jest dość trudnym językiem, w szczególności wszelkiego rodzaju rodzajniki i nie tylko, to dam radę! I jakoś tak sobie ostatnio myślę, że jak się się nie dostane na psychologię, ale za to na filologię hiszpańską to wielkiej tragedii nie będzie ;)
A tak poza tym to jakoś tak mi dziwnie. Po pierwsze jest zła na siebie, bo gdybym napisała do jednej dziewczyny troszkę wcześniej to może już byłabym z nią na Camino i wszystko byłoby ok, a tak trochę się obawiam, że moi rodzice nie ustąpią i jak nikogo nie znajdę to zwyczajnie mi nie pozwolą. I po części rozumiem ich, jestem młoda i w ogóle, ale też jestem odpowiedzialna. Poza tym oni chyba nie rozumieją, że to moje marzenie. Mnie nie przeszkadza jakbym sama miała iść, ale chciałabym już kogoś znaleźć, miałabym chociaż spokój z obawami rodziców i byłoby mi raźniej i w końcu mogłabym zacząć konkretnie planować..
Ciężko tak jakoś.. Cóż, życie..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz