poniedziałek, 30 lipca 2012

Dzień 1

Sześć godzin spędzonych w pociągu z myślą, że lada dzień zacznie się moja Droga. Spotkanie z M, i zwiedzanie Poznania, bo jeszcze trochę czasu do odlotu zostało. Już na początku nieprzyjemna sytuacja- tak się zagadałyśmy, że przeszłyśmy na czerwonym świetle, co zauważył patrol będący w pobliżu i 100 zł mandatu, ale mam rok na zapłacenie, więc w ogóle o tym zapominam, skupiam się na mojej wyprawie. O godzinie 21 jestem w trakcie mojego pierwszego lotu samolotem, matko, jak ja uwielbiam takie powietrzne rzeczy, kocham latanie, czymkolwiek :) A Bergramo w nocy z lotu ptaka wygląda nieziemsko! Okazuje się również, że musimy chwilę krążyć nad lotniskiem, bo jak to przystojny pan z obsługi powiedział "jakieś zwierzę wtargnęło na pas lotniska i zostaje usuwane" haha, dalej jestem ciekawa co to było za zwierzątko :) Więc we Włoszech jesteśmy dopiero ok. 23, a że lot do Porto miałyśmy dopiero o 6 rano, więc wybrałyśmy się trochę zwiedzić Bergramo. W pewnym momencie zaszłyśmy tak daleko i nie wiedząc jak z powrotem dojść na lotnisko, siadłyśmy na przystanku i tutaj znowu niespodzianka, ale już miła, 3 facetów przechodzących zatrzymało się na nasz widok, zaczęliśmy z nimi rozmawiać i tak już pozostało do samego odlotu do Porto.Było to na prawdę miłe z ich strony, że zatrzymali się, miło spędziliśmy czas, a potem odprowadzili nas na lotnisko. Z jednym z nich mi się najlepiej rozmawiało, bo w sumie tylko on znał angielski- nie najlepiej, ale dawaliśmy radę, fajne doświadczenie językowe :) A jeśli chodzi o mojego rozmówcę i tłumacza z włoskiego na angielski, czyli Cezara to z nim wiąże się dłuższa historia.. :) Ale lepiej zostawić to tylko w pamięci. Więc pierwszy dzień był związany z podróżą do miejsca przeznaczenia i dwiema przygodami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz